14.03.2015

13. ~ Ta dziewczyna musi pozostać silna

"Gdy waga świata spoczywa na twoich ramionach 
to jest najtrudniejsze, gdy jesteś porównywana do wszystkich dziewczyn,
które były tutaj i tam przed tobą.
Ta dziewczyna musi pozostać silna."



          Miałam wrażenie, że czas leciał mi między palcami, aż w końcu przestałam go liczyć. Dni mijały, a ja wciąż pozostałam pod opieką doktor Adams.
          To stawało się moją szarą, codzienną rutyną. Wstawałam, brałam tabletki, jechałam do kliniki, wracałam, brałam tabletki i kładłam się spać. Jednak terapia mi częściowo pomagała, a pani psycholog mówiła, że kwestią czasu jest to, że będę w stanie rozpocząć nowe życie.
          - Czy pani mi sugeruje, że to moja wina?! - krzyknęłam, nie dowierzając własnym uszom. - To moja wina, że się zakochałam? - dodałam już znacznie ciszej, wciąż bawiąc się skrawkiem higienicznej chusteczki.
          - Ja cię nie uważam za najgorszą. Jesteś dobrą dziewczyną, tylko pogubiłaś się w życiu. Nie zwracaj uwagi co myślą o tobie inni. Oni twojego życia nie przeżyją.
          Może ona ma rację. Może za mało walczę. Powinnam wreszcie wziąć się w garść i wmówić sobie, że dam radę. Bo jest szansa. Zawsze. Trzeba tylko wierzyć i uparcie iść do przodu. Nie oglądać się za siebie, bo wiem, że nie warto i więcej stracę, niż zyskam. Wiem, że będzie trudno, bo o to właśnie chodzi w życiu. Ale dam radę. Muszę zrozumieć, że mam w sobie tyle siły, by schwytać to, czego pragnę. Dam radę. Powtarzając sobie te słowa, na pewno mi się uda. Bo nie ma nic ważniejszego niż wiara w samego siebie. Bez niej nie mam po co zaczynać. Właśnie tego nauczyłam się tutaj.
          - Jeśli wpadnie w tarapaty, pomożesz mu. Bez względu na to, jak cię zranił wciąż pragniesz przy nim być i dążyć do tego aby był szczęśliwy, ale gdzie w tym wszystkim jesteś ty? - zapytała.
          No właśnie. Gdzie w tym wszystkim jestem ja? Odpowiedź była prosta: jestem w swoim domu, zaszyta w ciemnym kącie mojej sypialni, z kubkiem gorącej herbaty w ręku, płacząca nad swoim losem i stęskniona za nim. On natomiast jest w klubie, zupełnie nie pamięta, jak mam na imię, podrywa inną, całuję się z nią i zabiera ją do domu w wiadomym wszystkim celu.
          Tak, to są miejsca stworzone dla nas.
          - Powiedź mi co takiego zrobiłaś dzisiaj dla siebie?
          - Dla kogo? - spytałam, marszcząc brwi i na moment odwróciłam wzrok od paczki chusteczek.
          - Dla ciebie, tej pięknej, młodej, czarującej osoby, która do niedawna zarażała wszystkich i wszystko pozytywną energią i która jak inny zasługuje na miłość. - wyjaśniła, jednak ja w dalszym ciągu nie rozumiałam. - A więc?
          - Herbatę. Zrobiłam dla niej herbatę. - szepnęłam i zaatakowałam zębami ze zdenerwowania dolną wargę.
          Pani doktor posłała mi współczujące spojrzenie i zanotowała coś w swoim czerwonym notatniku, chronionym rozciąganą gumką.
          Inne dziewczyny w moim wieku marzą o swoim księciu na białym koniu i o bezgranicznej miłości, a ja tymczasem obiecałam sobie, że zapomnę i już nigdy więcej się nie zakocham. Z doświadczenia wiem, że przynosi to tylko ból, cierpienie i łzy, których, choć bardzo chcesz, to nie możesz się pozbyć.
          - On cię niszczy. - oznajmiła po chwili, sprowadzając mnie na ziemię.
          - Może trochę, ale to nie ma większego znaczenia. - przyznałam i zainteresowałam się nagle jednym z dyplomów, czy certyfikatów, wiszących na ścianie, wypisanych na nazwisko Adams.
          - Ty tego nie widzisz, bo go kochasz, ale się zmieniasz. Znika z ciebie radość. Stajesz się coraz smutniejszą osobą, a co najgorsze, zamykasz się w sobie. Musisz pozostać silna. - przyznała i spojrzała na mnie znad swoich okularów w czarnych oprawkach.
          Przez moment trwałam w bezruchu, jednak po chwili ocknęłam się i spojrzałam na panią doktor.
          - Jak mogę być radosna, kiedy mężczyźnie, który jest całym moim światem, na mnie nie zależy i zależeć nie będzie? Komu mam to wszystko powiedzieć? Ludzie mają swoje problemy i mają gdzieś, co przeżywam ja. - powiedziałam. - I właśnie, kocham go. Dlatego jestem tutaj. Chcę i oczekuję, że wyleczy mnie pani z tej miłości.
          - Ja nie mam takiej mocy. Z miłości możesz wyleczyć się, tylko i wyłącznie, sama.
          - Kiedy ja nie potrafię zrobić tego sama. Potrzebuję pomocy.
          - Caroline, otrzymujesz ją każdego dnia, tylko nie możesz jej docenić. Masz rodzinę, przyjaciół i mnie, a każdy z nas robi dla ciebie wszystko, co w jego mocy.
          - A czy ta wasza pomoc mi pomaga? - zapytałam tępo.
          Doktorka złączyła wargi w cienką linię i milczała.
          - Właśnie. - mruknęłam beznamiętnie. - Lepiej bym tego nie powiedziała. - oznajmiłam i opadłam na oparcie sofy.
          Terapeutka próbowała coś powiedzieć. Wiele razy otwierała usta, jednak po kilku chwilach zamykała je w lekkim zdenerwowaniu i zażenowaniu. Wiedziałam, że jestem jej najcięższą podopieczną i że tak szybko mnie nie wyleczy. Cóż, nie da się wyleczyć z miłości.
          - Szczęście to magia. - odezwała się w końcu.
          - A magia nie istnieje. - dokończyłam.

          Przesiedziałam jeszcze pół godziny w gabinecie, kiedy pani psycholog oznajmiła mi, że nasze dzisiejsze spotkanie dobiegło końca. Pożegnałam się grzecznie z kobietą i wyszłam z kliniki. Poszłam na przystanek autobusowy, ponieważ "w moim stanie niewskazane jest prowadzenie samochodu".
          Idioci.
          Jak zawsze, następny autobus przyjeżdżał dziesięć po trzynastej, dlatego musiałam czekać co najmniej pięć minut na chłodnej, niewygodnej ławeczce. Zwykle był to czas, kiedy myślałam nad wszystkim, co powiedziała mi pani doktor i analizowałam to. Mimo, że wciąż nie zapominałam o Ashtonie, moje uczucia względem niego trochę wyblakły - ale tylko trochę. Jednak sądzę, że to zasługa czasu, a nie terapii.
          Dostrzegłam wysoki, srebrno - niebieski pojazd, przez co poderwałam się z ławeczki i podeszłam szybkim krokiem do wejścia. Mając bilet miesięczny, nie musiałam martwić się o stanie w długiej kolejce do kierowcy. Zajęłam miejsce przy oknie i wpatrywałam się bez wyrazu w pustą na przestrzeń za nim.
          - Mamo, mamo! - usłyszałam cieniutki głosik jakiejś dziewczynki. - Co to miłość? - zapytała, a mnie ścisnęło w żołądku.
          Spojrzałam w kierunku dziecka.
          Jej matka była zbyt pochłonięta żywą rozmową, prowadzoną przez telefon, przez co w ogóle nie zwracała uwagi na swoją córeczkę. Wydawało mi się, że własne dziecko powinno być na pierwszym miejscu, zwłaszcza wtedy, gdy chce poznać otaczający nas świat i potrzebuje troski i doświadczenia zaufanej sobie osoby.
          Dziewczynka była bardzo ładna. Miała głębokie, niebieskie oczy o magnetycznym spojrzeniu, mały, zgrabny nosek i różowiutkie usta. Jej złociste włoski sięgały jej aż do pasa. Na oko miała może z pięć lat. Niemal od razu pomyślałam o tym, jak każdy facet w przyszłości będzie chciał ją tylko zaliczyć i traktowana będzie, jak wyzwanie.
          Niebieskooka w dalszym ciągu nie dostała odpowiedzi i ciągnęła z niecierpliwością za rękaw lekkiej kurtki kobiety, niewiele starszej ode mnie. Z racji tego, że siedziała zaledwie miejsce przede mną, pozwoliłam sobie odpowiedzieć na pytanie dziewczynki. Nachyliłam się do przodu.
          - Zależy o jaką miłość pytasz. - oznajmiłam z lekkim uśmiechem i mrugnęłam do dziecka.
          - A są jakieś rodzaje? - zapytała, otwierając buźkę ze zdziwienia.
          - Tak, są dwa. Pierwsza miłość to wdzięczne uczucie, jakie żywisz do swojej mamy, taty, braciszka lub siostrzyczki, żywisz ją względem swojej rodziny. Kochasz ich za to, co do tej pory dla ciebie zrobili. Ta druga natomiast jest o wiele gorsza. Kiedy będziesz starsza, zaczną ci się podobać chłopcy, ale oni będą chcieli cię tylko wykorzystać. Pochwalić się tobą przed swoimi kolegami i zaimponować im, a później zostawić samą. Przez nich będziesz zawsze smutna i będzie ci przykro. - wyjaśniłam i pogładziłam jej lśniące włosy.
          - Fu! - wytknęła język z obrzydzenia. - Mi nigdy nie będą podobać się chłopacy! Oni tylko dokuczają i zabierają zabawki! - powiedziała, przez co roześmiałam się chicho.
          - Zobaczysz, jak to będzie za kilkanaście lat. - ostrzegłam ją.
          Matka dziewczynki spojrzała na mnie krzywo i szybko odwróciła dziecko przodem do niej, przez co odgradzała mnie od blondynki.
          - Lily, ile razy ci mam mówić, żebyś nie rozmawiała z nieznajomymi? Jeszcze takie bzdury ci naopowiadają... - mruknęła i przytuliła dziecko mocno do swojej piersi.
          A ja zastanawiałam się gdzie była ta opiekuńcza mamusia, kiedy córka jej potrzebowała, kiedy pragnęła się dowiedzieć czegoś bardzo ważnego i można by było powiedzieć, że najistotniejszego w życiu. Jednak uznałam, że nie warto się kłócić. Westchnęłam cicho i włożyłam do uszu słuchawki, wiedząc, że wysiadam na ostatnim przystanku.

          Weszłam do domu.

Pamiętaj żeby:
Pod żadnym pozorem znowu się nie zakochać. 
Pod żadnym pozorem nie ufać innym ludziom. 
Nie walczyć o tych, którzy cię olewają. 
Jeść.
Wstać z łóżka. 
I przestać wreszcie płakać.


          Karteczka z takim tekstem witała mnie za każdym razem, gdy wracałam do domu, patrzyła na mnie znad kuchenki, czuwała nade mną podczas snu, przypominała mi o sobie na kanapie, gdy oglądałam telewizję. Była wszędzie - w każdym, najmniejszym pomieszczeniu w moim domu. Mimo iż starałam się jak najbardziej mogłam, czasami łamałam zasady, które zostały na niej zapisane. A najczęściej nie stosowałam się do jednej.
          Tej ostatniej.
          Łza zakręciła się w moim oku, jednak nie pozwoliłam jej wydostać się na zewnątrz. Nie mogłam złamać kolejny raz tej cholernie ważnej reguły.
          Odłożyłam torebkę i swoje kroki skierowałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę, która wręcz świeciła pustkami. Warknęłam z irytacji i ponownie włożyłam buty, kurtkę i wzięłam z wieszaka torebkę wraz z kluczami do samochodu. Miałam głęboko w poważaniu, co twierdzą psycholodzy. Jeśli przejadę się do pobliskiego marketu to nic mi się przecież nie stanie.
          Wyszłam z mieszkania, zamknęłam je i wsiadłam na miejsce kierowcy. Ułożyłam ręce na kierownicy i uśmiechnęłam się pod nosem. Mój samochód był jedyną rzeczą, z jakiej miałam powód do dumy. Sama zarobiłam na mojego kochanego mercedesa SLK i traktowałam go, jak żywą istotę.
          - Kupę lat, co, kochany? - szepnęłam i pogładziłam maskę rozdzielczą, po czym zacisnęłam mocniej dłonie na czarniej sztucznej skórze i włączyłam silnik.
          Przejechałam kilka kilometrów i zdecydowałam się włączyć także radio. Jednak gdybym wiedziała, jakie będą tego efekty nigdy bym tego nie zrobiła.
          Nasza piosenka.
          W jednej ze stacji radiowych leciała właśnie ulubiona piosenka, jaką zawsze śpiewaliśmy z Ashtonem. Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspólne chwile spędzone z nim, wiążące się z tym utworem.


           - Nie wiem, jak ty możesz tego słuchać. - powiedział chłopak i wydał z siebie pomruk niezadowolenia. - Przecież do tego nawet nie da się tańczyć.
           Ashton usiadł na sofie, obok mnie i wziął do ręki pilot, by ściszyć telewizje.
           - Tylko spróbuj. - zagroziłam mu, przez co odłożył przedmiot i położył dłoń na moim nagim udzie. Nigdy nie potrafił odmówić sobie przyjemności, w jakiej jego palce miały okazję badać moją skórę w miejscu, w którym kończyły się króciutkie, poszarpane szorty. - Nie znasz jej? Przecież to piosenka Labrinth! Ona jest wręcz stworzona do tańca towarzyskiego!
          W jego oku pojawił się dziwny błysk ekscytacji, a zaraz po nim ogromny uśmiech na jego ustach.
          - W takim razie spróbujmy.
          Szatyn wstał i odsunął stolik. Przez ten czas ja siedziałam i skupiona, wpatrywałam się w niego. Nie wiedziałam, co zamierza dopóki nie zaprowadził mnie na środek salonu.
          Spojrzałam na Martineza spod rzęs.
          - Ty chyba nie...
          - Właśnie tak. - przerwał mi, zawadiacko się uśmiechając.
          Objął dłonią moje kolano i poprowadził je za swoje udo, napierając na mnie. W jednej chwili poczułam ogromne podniecenie i z całą pewnością się zarumieniłam. Martinez zauważył to i jeszcze bardziej poszerzył swój uśmiech, chociaż wydawało mi się, że jest to niewykonalne

You tell all the boys "No"
Makes you feel good, yeah
I know you're out of my league
But that won't scare me away, oh, no

          Jego ręka powędrowała na moje plecy, a ja, opierając się na niej, odchyliłam się głęboko w tył, nawet nie wiedząc do tej pory, że tak potrafię. Chłopak nachylił się nade mną i musnął miejsce na dekolcie, gdzie był mój pieprzyk. Obaj się wyprostowaliśmy. 


You've carried on so long
You couldn't stop if you tried it
You've build your wall so high
That no one could climb it
But I'm gonna try


          Ashton złapał moją dłoń i obrócił mnie wokół własnej osi. Korzystając z okazji, obróciłam się do niego tyłem i bardzo powoli zsunęłam się w dół, wzdłuż jego nóg, bez przerwy napierając na jego ciało. 
Would you let me see beneath your beautiful?
Would you let me see beneath your perfect?
Take it off now, girl, take it off now, girl

          W pewnym momencie poczułam jego podniecenie i nie omieszkałam wrócić do poprzedniej pozycji wyjściowej, przejeżdżając rękoma o jego kolana, uda i krocze, gdzie palce zacisnęłam troszkę mocniej i dłużej.

I wanna see inside
Would you let me see beneath your beautiful tonight?

          Spojrzałam w jego oczy i prócz zdumienia, zdziwienia, podziwu oraz niemałego pożądania ujrzałam coś jeszcze. Wyraz, jaki nigdy dotąd nie miałam okazji u niego ujrzeć. I chociaż z całych sił się starałam, nie wiedziałam, jakie kryje w sobie jeszcze uczucie.


You let all the girls go
Makes you feel good, don't it?
Behind your Broadway show
I heard a boy sayin' "Please, don't hurt me"

          Uniosłam nogę do góry, tworząc idealne pionową linię. Ucieszyłam się, że wciąż to umiałam i treningi cheerleadingu za szkolnych czasów nie poszły na marne. Martinez podążył wzrokiem za moją prawą, opaloną nogą i oblizał lekko suche usta. 


You've carried on so long
You couldn't stop if you tried it.

          Zabrałam rękę z jego klatki piersiowej i przeniosłam ją na tył jego głowy, snując po krótko obciętych włosach, wywołując u niego dreszcze. Przylgnęłam do niego bardziej i zbliżyłam twarz do jego tak blisko, gdybym tylko otworzyła usta, dotknęłabym jego pulchnych, pięknych warg.


You've build your wall so high
That no one could climb it.
But I'm gonna try

          Wydawało mi się, że nasz taniec był niemym wyznaniem miłości. Oboje oddaliśmy się mu z radością. Miałam pełną świadomość tego, że straciłam nad sobą kontrolę. Moim ciałem zaczęło kierować serce, wygrywając tym samym walkę z rozumem. Pomyślałam wtedy, że jedna chwila zapomnienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła.


Would you let me see beneath your beautiful?
Would you let me see beneath your perfect?
Take it off now, boy, take it off now, boy
I wanna see inside
Would you let me see beneath your beautiful tonight, oh, tonight?

          Jedną nogą objęłam jego biodro, czując na udzie spore wybrzuszenie. Uniosłam kraniec jego koszulki i drażniłam opuszkami palców widoczną literę "V" na jego podbrzuszu, otrzymując w zamian od chłopaka ciche jęki i pomruki zadowolenia.
          W chwili, w której przejechałam udem po jego kroczu, Ashton syknął, będąc w stanie błogości.
          - Lin, przestań, bo zaraz nie będę mógł się opanować. - powiedział, przez zaciśniętą szczękę z lekka niezrozumiale. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, że to ja wypełniłam jego bokserki.
          - Kiepski z ciebie tancerz. - westchnęłam i opuściłam nogę, uwalniając jego z ciasnego uścisku.
          - Kiedy ma się przy sobie tak seksowną tancerkę, naprawdę ciężko jest się skupić. - mruknął i złączył nasze usta.


          Obraz zaczął mi się rozmazywać, a ja zaczęłam przeklinać w myślach moją zawodną ostrość wzroku i słabość charakteru. W dalszym ciągu nie zapomniałam o Ashtonie i chyba już nigdy nie będę potrafiła zapomnieć. Dupek, dał mi za dużo pięknych wspomnień, by było to wykonalne.
          Często zastanawiałam się, czy czasami o mnie myśli, czy pamięta nasze pierwsze spotkanie, jego datę, czy wie jeszcze jak pisze się moje nazwisko i kiedy mam urodziny, czy dalej używa tych samych, seksownych perfum, od których mdleję z wrażenia i czy dalej w taki sam sposób układa grzywkę. I zastanawiam się... Czy jemu kiedykolwiek na mnie zależało.
          Kiedy w radio znów zabrzmiały pierwsze nuty refrenu piosenki, uwolniłam z siebie mocny szloch. Mimo iż bardzo chciałam, nie mogłam go powstrzymać. Zaczęłam płakać, a z kącików moich oczów zaczęło wypływać coraz więcej gorących, słonych łez. Nie widziałam drogi, przez co także straciłam panowanie nad kierownicą. 
          Wszystko działo się tak szybko. Słyszałam klaksony i krzyk...
          Który wcale nie należał do mnie.
          Gwałtownie otworzyłam oczy.
          Przed maską mojego samochodu, leżał człowiek, którego prawdopodobnie moją bezsilnością zabiłam. Miałam kolejny powód do płaczu, jednak tym razem postanowiłam wziąć się w garść. Płacz nie załatwi wszystkich moich problemów. Szybko odpięłam pas bezpieczeństwa i wybiegłam z mercedesa, nie martwiąc się o kluczyki pozostawione w stacyjce, o torebkę, która leżała na miejscu pasażera wraz z umieszczonymi w niej dokumentami. W tym momencie dla mnie liczył się ten mężczyzna, który leżał na zimnym betonie bezwładnie, z oczami przysłoniętymi rombem kapelusza.
          Kapelusza?
          Między innymi dlatego od razu go poznałam. Budowa ciała, rysy twarzy i charakterystyczne pierścionki na najmniejszym palcu.
          Nie mogłam go nie pamiętać.
          Simon...



Witam Was, aniołki ♥ Przychodzę dziś do Was z następnym rozdziałem, z którego, szczerze mówiąc, nie jestem ani trochę zadowolona. Miałam w swojej "karierze" bloggerki lepsze. Jednak ocenę pozostawiam moim kochanym czytelnikom i z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze, których wiecie, że potrzebuję <3 Jak obiecałam trzynastka ciupkę dłuższa i można byłoby powiedzieć, że jest troszkę akcji c: Będę Was trzymać w niepewności aż do następnego ;* Zastanawiam się także, czy nie założyć kolejnego bloga, bo mam w głowie niezły pomysł na nową fabułę, jednak wiem, że byłoby jeszcze mniej czytelników niż jest tutaj i niepotrzebnie bym się dołowała, dlatego chyba tego nie zrobię. A i jakby ktoś nie wiedział i nie rozumiał, Selena ma nad swoją prawą piersią pieprzyk, to właśnie to miejsce, które Ashton pocałował c: Jeśli ktoś ma ochotę zapraszam na LBA, gdzie możecie się dowiedzieć o mnie czegoś więcej c; Przypominam również o zakładkach: Opis blogaBohaterowie i O autorce ♥ Kocham Was mocno i widzimy się niedługo ♥ ;*

18 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ❤️ Pierwszy raz pisze komentarz pod twoim postem, trafiłam na bloga przypadkiem aczkolwiek twoje opowiadania tak mi przypadły do gustu, że przeczytałam wszystkie 13 w kilka dni! Genialnie piszesz, dlatego nie przestawaj! Nie rozumiem dlaczego piszesz pod każdym postem ze napisałaś okropny rozdział, dla mnie każdy twój rozdział jest cudowny! Pisz dalej, buziaki! ❤️ :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, skarbie ❤️
      Jeśli chodzi o moją samokrytykę, nic z tym nie zrobię. Uważam, że po prostu stać mnie na wiele więcej c: Buziaki xxx

      Usuń
  2. Przez moją nieobecność w blogosferze miałam spore zaległości w czytaniu Twojego świetnego opowiadania, ale już wszystko nadrobiłam :3
    Co mogę napisać... każdy rozdział jest coraz to bardziej smutniejszy, a za to, że ten zakończyłaś w takim momencie mam ochotę Cię zamordować, no! :D
    Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny, cudowny rozdział :3 I nie bądź taka krytyczna w stosunku do samej siebie, bo gwarantuję Ci, że to co piszesz jest absolutnie ŚWIETNE! :*

    http://oh-if-you-could-see-me-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci, aniołku <3 Cieszę się, że jesteś i swoim komentarzem od razu poprawiłaś mi humor ;*
      Smutne? Niedługo to się chyba zmieni. Będzie sporo akcji ;)
      Bloga oczywiście obserwuję i nawet nie musisz mnie tam ciągnąć. Sama się wproszę ;D Czekam na nn u Cb ;* ;3

      Usuń
  3. Wiedz po prostu, że tu ciągle jestem. <3
    Wybacz za to wszystko,
    Nina

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie. Do końca ubiegłego miesiąca oceniałam na Ostrzu Krytyki, dziś przybywam do Ciebie z informacją, iż ocenialnia Ostrze Krytyki dołączyła do projektu Wspólnymi Siłami – Fuzja Ocenialni, który ruszy w najbliższą sobotę (21.03) na stronie http://wspolnymi-silami.blogspot.com . W związku z tym informuję, że ocena Twojego bloga pojawi się już na stronie Fuzji; tak, jak dotychczas, o publikacji oceny zostaniesz poinformowana w komentarzu przez właściwą oceniającą. W celu zapoznania się z regulaminem Fuzji Ocenialni, załogą oraz stanem kolejek tudzież w celu skontaktowania się z wybraną oceniającą – zapraszam do odwiedzenia nowej strony oraz jej zakładek :) Pozdrawiam wiosennie!

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam to opowiadanie, serio. Jest nielicznym ktore czytam, bo niestety mam mało czasu. A rozdział...Genialny. Naprawde. Tylko tak bardzo szkoda mi ich oboje. Mogliby w końcu wszystko sobie wyjaśnić. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, aniołku ;*
      A więc nie tylko mi szkoła zabiera sen z powiek? ;c :*
      Już wkrótce się spotkają :D
      xxx

      Usuń
  6. Ja tutaj witam po raz pierwszy i ogólnie wychodzę z pozytywną opinią. Przeczytałam tylko ten jeden rozdział, wiem, że to nie wiele, aby ocenić historię, więc na tym się nie skupię. Ponieważ studiuję to, co studiuje to nie mogę nie pisać o budowie tego rozdziału.
    Zabrakło mi tutaj opisów, które jakoś bardziej kontrastowałyby z tym dialogiem (szczególnie na początku). Bohaterowie to nie tylko suche słowa - to również mowa ciała, przemyślenia, opis rzeczy, które ją otaczają, ale nie taki nachalny (otworzyłam, wyjęłam, położyłam, dotknęłam, odłożyłam). Tego mi zabrakło.
    Z ciekawości sprawdziłam zakładkę "O Autorce" i jestem pełna podziwu, że jednak osoba w tak młodym wieku tak ładnie piszę. Bez straszliwych błędów ortograficznych, stylistycznych, leksykalnych, czy Bóg raczy wiedzieć jakich jeszcze. Masz w sobie potencjał.
    I jeszcze tak na koniec - śliczny szablon - dziewczęcy, delikatny, cudny. :)

    Zapraszam do siebie, chętnie przeczytam jakiś komentarz do Ciebie, a może nawet się przekonasz i zostaniesz na dłużej? Somethingdifferent-imagine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że osoba, która zna się na rzeczy postanowiła ocenić mnie obiektywnie, bez zbędnych słodzeń. Zależało mi na takiej opinii, zwłaszcza od studentki c;
      Jeśli chodzi o opis uczuć bohaterów... Z tym elementem, w każdym rozdziale, męczę się najbardziej i najdłużej. Może to przez brak talentu, a może przez mój wiek i brak doświadczenia - nie wiem. Miejmy nadzieję, że przez to drugie.
      Dziękuje za ocenę i odwiedzenie zakładki, która w całości została poświęcona mnie. Na bloga oczywiście wpadnę i z przyjemnością poczytam :)
      Pozdrawiam xxx

      Usuń
  7. Rozdzial przecudowny jak kazdy <3 ♥
    Czekam na next ^^
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie wyrobiłam się.
      Możecie mnie spalić na stosie ;c

      Usuń

Dziękuje za komentarz! To wiele dla mnie znaczy ♥