3.10.2014

4. ~ Nowe szanse

(Przeczytaj notkę pod rozdziałem)

"Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse.
I wierze że nie skończy się tak, jak zawsze."


          Ashton objął mnie w talii i jednym ruchem przeciągnął na łóżko. Opadłam na pościel, wpatrując się poddańczo w zgrabną sylwetkę. Silne ręce wsparły się po obu stronach mojej głowy, a napięte nogi wtargnęły zwinnie między moje uda. Kuguarze oczy wodziły wygłodniale po mojej twarzy. Wstrzymałam oddech do momentu, aż słodkie pocałunki otuliły pulsującą szyję. Czułam w uszach łomot swego serca, które biło szybko i rytmicznie, jak metronom. Wsunęłam palce w bujne włosy i przycisnęłam Ashtona mocniej do siebie. Jego rozpalone z podniecenia usta przesunęły się na dekolt, by po chwili zacząć muskać przysłonięte materiałem piersi. Rozogniona wciąż rosnącym podnieceniem, odsunęłam go od siebie i ściągnęłam cienką tunikę, a tuż za nią stanik. Lśniące, karmelowe oczy pochłaniały moje ciało, by po chwili spojrzeć na mnie z pożądaniem. Ashton uniósł się nade mną i zdjął z siebie koszulkę. Widok jego obnażonej klatki sprawił, że wstrzymałam oddech. Jędrny tors pochylił się nade mną, po czym przylgnął do moich piersi. Połączyła nas intymna bliskość, która rozbudziła we mnie żądzę. Jego wrzące usta rozchyliły moje wargi i języki rozpoczęły swój żarliwy taniec. Pełen namiętności taniec. Fala namiętności ogarnęła rozpalone ciała, które połączyły się w melodii uczuć, niczym skrzypce i kontrabas. Zapragnęłam odbić się z płycizny doznań i zanurzyć w głębi miłosnego oceanu. Czułam, że nie tylko mnie doskwiera ten wzmożony głód. Ashton również pragnął zbliżenia. Zdradzał go przyśpieszony oddech, napięte ciało i ściągnięte brwi. Objęłam nogą jego biodro, przycisnęłam go do siebie i poczułam na sobie jego męskość. Skuszony tą bliskością Ashton przywarł do mnie mocno. Rozkoszny dreszcz ogarnął spięte lędźwie i przeszył moje wnętrze. Poddałam się tej sile i zacisnęłam nogi na jego udach. 
          - Tak. - westchnęłam cicho.
          Ashton zamruczał nęcąco, po czym oderwał ode mnie usta. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego twarz. Patrzył na mnie pytająco, jakby czekał na mój znak. Jego wzrok był pożądliwy, jednak czekał, aż coś powiem. W jego oczach płonął ogień, jednak czekał. Czułam, jak ogarnia nie panika. Czy to właśnie jest ta chwila? Ciało buzujące z podniecenia wyrywało się na więcej. Serce, łomocące w piersi domagało się spełnienia.
          Tak.
          To musi być ten moment. 
          - Ashton... - zaczęłam cichym głosem.
          - Tak, Lin? - odpowiedział czule, odgarniając kosmyk z mojego czoła.
          Czułam, że oblewam się rumieńcem. Zamierzałam być stanowcza i powiedzieć, że go pragnę, że pożądam, tu i teraz. Wzięłam więc głęboki wdech i poczułam zapach jego ciała, który nie ułatwił mi zadania.
          Teraz! Wiem, że tego chcę.
          To tylko dwa króciutkie słowa.
          Teraz mu to powiem.
          - Kochaj mnie. - wyszeptałam.
          Chłopakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać...


          Obudziłam się. 
          Zobaczyłam, że chłopak jeszcze śpi, więc delikatnie odwróciłam się, by sprawdzić godzinę i go nie obudzić.
          Dziesiąta.
          Położyłam się na drugim boku, twarzą do Ashtona.
          Patrzę na niego, jego symetryczną idealną twarz i nie mogę uwierzyć. Usta układają się w perfekcyjny lekki uśmiech, jakby śnił o czymś przyjemnym. Oczy delikatnie zamknięte zasłonięte kurtyną czarnych rzęs. Nos, z tej perspektywy, lekko zadarty, podbródek nieco zawinięty, na którym zaczął pojawiać się cień zarostu.
          Wszystko to sprawia, ze czuję się idealnie. Czuję, że pasuję do tego miejsca, jak nikt inny. Powinnam tu siedzieć i tylko wpatrywać się na perfekcyjnie zbudowaną twarz chłopaka. I resztę jego ciała.
          Nagle otworzył zaspane oczy.
          Uśmiechnęłam się promiennie.
          Ashton poruszył się i podniósł na łokciu; patrzył na mnie przez chwilę gorącymi oczyma.
          - Powiedz coś głośno, jeśli to wszystko naprawdę.
          Roześmiałam się. Objęłam jego głowę nagimi ramionami i przytuliłam go do siebie.
          Przez chwilę słuchał twardego bicia mojego serca.
          - Myślisz, że to sen. - wyszeptałam.
         - Nic nie wiem. - powiedział. - Ty nie wiesz, ile razy przez całą noc byłaś ze mną, mówiłaś do mnie, śmiałaś się do mnie; wyznawałaś mi takie rzeczy, o których marzyłem, a kiedy przychodziło rano i budziłem się, widziałem obok siebie puste miejsce.
          Chciałam mu już to wszystko wyznać, bo wiedziałam, że nie jestem w stanie dłużej już tego wytrzymać. Wiedziałam, że to była odpowiednia chwila. Chciałam, by wiedział. Byłam ciekawa jego reakcji.
          Jednak nie pozwolił mi na to głośny huk, dobiegający sprzed domu.
          Ashton rozejrzał się gwałtownie, ja zrobiłam to samo. 
          Złapał za kraniec kołdry, odgarnął ją od siebie, wstał i dyskretnie spojrzał przez okno. 
          Widok Ashtona w samych slipkach, z nieułożonymi włosami to dla mnie widok raczej niecodzienny. Dlatego chciałam się upoić każdą taką piękną chwilą. Łapczywie obserwowałam jego mięśnie, które z każdą chwilą coraz bardziej się napinały. Więc niedziwne, że nie usłyszałam tego, co do mnie mówił.
          - Lin, słuchasz mnie?
          - Co? - otrząsnęłam się z transu, bo szatyn się właśnie odwrócił.
          - Pytałem, czy mnie słuchasz. - powiedział.
          - Oczywiście, że cię słucham. - oznajmiłam, naburmuszona. - A co mówiłeś? - zapytałam, przez co chłopak się zaśmiał. Ja także.
          - Mówiłem, że musimy się zbierać. Dzieje się coś dziwnego. Nie podoba mi się to... - przeciągnął, ale gdy zobaczył moje przestraszone spojrzenie od razu dodał: - Spokojnie, mam wszystko pod kontrolą. - zapewnił. - No już, wyskakuj z łóżka. Musimy iść.
          Zrobiłam to, co mi kazał, jednak natychmiast tego pożałowałam. 
          Zauważyłam, że Ashton mi się przygląda. Spojrzałam w dół. Cholera, gdzie jest mój stanik?!
          Lekko zarumieniona, szybko zakryłam się ręką i zaczęłam poszukiwania górnej części mojej bielizny. W odpowiedzi usłyszałam śmiech chłopaka.
          - Nie musisz się zakrywać. - nie przestawał się śmiać. - W nocy ci to jakoś nie przeszkadzało. I tak widziałem cię nago. - dodał z łobuzerskim uśmieszkiem. Dobrze, że chociaż majtki miałam na sobie...
          Widząc jego piękne, brązowe oczy i słodko rozkosmane włosy, powiedziałam zawadiacko:
          - Widzę, że ta noc przypadła ci do gustu...
          - Nawet nie wiesz, jak bardzo. - wyszeptał, powoli się do mnie przybliżając. 
          Gdy był już ode mnie dwa centymetry, kątem oka na ziemi dostrzegłam mój czarny, koronkowy stanik. Schyliłam się po niego zgrabnie, chwyciłam w dwa palce i przeszłam pod ramieniem Ashtona. 
           Widząc jego rozczarowaną i smutną minę, wzięłam jego spodnie, które miał wczoraj na sobie i rzuciłam nimi w jego. 
           - Przecież musimy się zbierać. - zacytowałam.
           - Tak, tak, tak. - powiedział prędko, wkładając spodnie. - I to szybko. 
           Ubraliśmy się. 
           Nim zdążyłam się odezwać, znów zagrzmiał ten sam łomot, tyle, że o wiele, wiele głośniej i donośniej. Przestraszyłam się i spojrzałam w oczy szatyna, szukając w nich jakiejkolwiek odpowiedzi.
           - Spokojnie, Lin, spokojnie... Musimy iść. - powiedział, a ja przytaknęłam.
           Chwyciłam jakąś niewielką torbę i spakowałam w nią najpotrzebniejsze rzeczy. Jedzenie, jakieś koce... Miałam dziwne przeczucie.
           I teraz ktoś zaczynał dobijać się do drzwi. Zaczął łomotać, wrzeszczeć, walić, przeklinać... W pewnym momencie zdawało mi się, że usłyszałam imię "Ashton".
          - Kurwa... - zaklnął cicho. - Lin, idziemy! - powiedział ostrym szeptem i złamał mnie w talii.
          Otworzył okno i wychylił się.
          - Ashton, ty chyba nie...
          - A właśnie, że tak.
          - Ash, to jest piętro! - syknęłam. 
          Nie miałam najmniejszego zamiaru skakać z okna, ryzykując własne życie. Sorry, Ashton, ale jeszcze chciałabym sobie pożyć.
          - Spokojnie. Ja wyskoczę pierwszy i potem ciebie złapie. - powiedział, jednak musiał dostrzec mój nieprzekonany i przestraszony wyraz twarzy, bo dodał: - Lin, ufasz mi?
          Nie odpowiedziałam.
          - Ufasz mi? - powtórzył pytanie.
          - U... Ufam. 
          - Bardzo dobrze. Więc do roboty. - wyszeptał i zwinnie przeskoczył przez okno. 
          A więc ja będę umierać, a on, niczym kot, skacze na cztery łapy? Pewnie już kiedyś to robił.
          - Lin, już. - spojrzał na mnie. - Złapię cię, obiecuje.
          Obietnica, którą chłopak mi złożył, jakby mnie trochę uspokoiła. Naprawdę uwierzyłam, że mogę wyjść z tego cało. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Ashton uśmiechnął się zachęcająco i wyciągnął ręce, na znak, że jest gotowy. Czekał cierpliwie.
          - Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse... - wyszeptałam i usiadłam na parapecie. 
          Przerzuciłam nogi na drugą stronę i skoczyłam... Prosto w ramiona mojego księcia.
          - Mówiłem, że cię złapie. - powiedział i delikatnie postawił mnie na ziemi.
          Nagle usłyszeliśmy dźwięk wyważonych drzwi. Weszli do środka...



Siemka, gwiazdeczki <3 !!Chciałam Wam powiedzieć. To dla mnie naprawdę bardzo ważne.Jeszcze trzy dni temu byłam pewna, że odchodzę z tego bloga, że w ogóle odchodzę z bloggera, teraz... Sama nie wiem. Jak wiecie (albo i nie) odeszłam z TEPJ i miałam zamiar również opuścić ELMTY. Aczkolwiek przeczytałam najnowsze komentarze do 3 rozdziału i to sprawiło, że nabawiłam się wątpliwości. Dlatego nie wiem, czy mam tutaj jeszcze dla Was pisać. Chciałabym wiedzieć kto czyta. Moglibyście zostawić po sobie komentarz z własną opinią? Bardzo proszę.Do następnego.
xoxo,Patrycja. 

8 komentarzy:

  1. Gwiazdeczko ja zawsze jestem, ale rzadko komentuje. ♥ Dziś chce ci tylko zaznaczyć moją obecność oraz powiedzieć, że przeczytałam twój rozdział i się zachwyciłam. Jestem zauroczona. ♥ Przepraszam, że tak krótko. Ugh, czy tylko mnie ta szkoła wykończy? Bardzo cię kocham. xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej no weź nie kończ...No co Ty...jeśli masz pomysł to pisz, proszę Cię. Wg mnie masz talent, taki swój osobisty styl pisania, nie wiem co to jest dokładnie, ale wyróżnia się na tle innych opowiadań. Każde ma coś w sobie ale Twoje ma...''coś bardziej'';) Jakiś taki inny klimat, który bardzo mi pasuje.
    A co do rozdziału....Mega super opisy! Na początku...mrrr, aż gorąco się robi...potem słodko a nagle BUM, akcja, zbieramy się z wyra xD Super, czekam na więcej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam ze zniecierpliwieniem na nn !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co odkryłam Twojego bloga i juz wiem,ze zostane tu na dluzej,wiec z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial!;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie jest świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku genialny rodział <33 Tak wgl to zajebiście piszesz <33 Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. pisz pisz bo twoje opowiadanie jest genialne!!!!!!!! GENIALNE!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda zmarnować takiego talentu, zdecydowanie powinnaś pisać! Zaczynam się martwić i zastanawiać kto to może być... Już się boję kolejnego rozdziału. A pierwsza scena...jej! Nie oddychałam, znów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za komentarz! To wiele dla mnie znaczy ♥